sobota, 27 kwietnia 2013

Otwarcie sezonu - działkowo

Pojechałam dziś z Kubusiem i rodzicami do Nas na działkę. Czas najwyższy rozpocząć sezon :) Działka w lesie kilka km od miasta. Spokój, cisza i ćwierkające ptaszki :) Na działce stoi tylko przyczepa kempingowa więc jeździmy tam tylko jak jest już ciepło. Zazwyczaj jest cała rodzinka i tak weekend w weekend. Każdy przywozi coś do jedzonka co zrobił, zasiadamy do stołu z ciocią, wujkiem, kuzynostwem i babciami i zajadamy :) Tym razem pojechaliśmy sami, bo na krótko. Zapowiadali przelotne deszcze więc trzeba było zrealizować plan, który obejmował wsadzanie krzaczków plus choinkę ze świąt. Zobaczymy czy wszystko się przyjmie. I tak co roku... oglądaliśmy działkę dookoła, a konkretniej siatkę, bo... okoliczni mieszkańcy lubią włamywać się na działkę, żeby albo wykopać wspomniane właśnie krzaczki albo na grzyby w sezonie więc nie ma pewności, ze jak pojedziemy  następnym razem to będzie wszystko :/ Więc siatka oczywiście przecięta i tata "cerował" ją drutem, żeby pies nie wyszedł.

 
Rodzice powkopywali krzaczki i choinkę, ja z Kubusiem pojeździłam po działce, oprowadziłam Go, bo to w końcu Jego pierwsza wizyta :) a Sara - czyli piesek wykopała gdzieś starą - z poprzedniego roku kość dla psów i zakopała w innym miejscu haha Tata poszedł sprawdzić co takiego znalazła tym razem, a ta kość wyglądała jak... nie ma słów, które mogłyby to określić. Kość wylądowała w koszu, a ponieważ piesek ma bardzo dobry węch to wiedziała, gdzie jest, ale już jej nie wyciągała haha. Rozpadało się. Wracaliśmy do domku, ale to co było zaplanowane do zrobienia, wykonane :)

Jak jechaliśmy na działkę, drogą szedł facet z pieskiem luźno puszczonym bez smyczy. Sznaucer miniaturka, albo mieszany ze sznaucerkiem. My jedziemy, a tu pies prosto pod koła nam podbiegł. Tata po hamulcach, dwa samochody z naprzeciwka też przystopowały i piesek wybiegł spod kół. Dobrze, że nikt za Nami nie jechał, bo by Nam wjechał w d***. Ale miałam nerwy. Jestem ogromną psiarą więc faceta bym zmieszała z błotem za to jak się nim opiekuje. Szkoda gadać.


Kubusiowe krosteczki powoli znikają. Ja nadal ledwo co jem. Właśnie gotuję sobie brokuła :) ale ile można na takiej diecie siedzieć? :)

2 komentarze:

  1. Ale z Niego królewicz! Oj Kochana jak ja Wam zazdroszczę tej wizyty na działce, też bym już tak chciała. Tymczasem u nas praktycznie nic się nie dzieje, dziś Marcin robił ogrodzenie, ale jak się okazało...jest niepełne :( Mam wrażenie, że na przyszły rok dopiero ta działka będzie do użytku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś a daleko macie na działkę? Co tam jeszcze jest do zrobienia? Powoli, na spokojnie ze wszystkim. Wykopać dół, kupić toi-toi'a :) My mamy taką drewnianą "kabinę" i super się komponuje. Skończycie ogradzać, brama i można przyjeżdżać. Do tego jakaś lodówka turystyczna i skrzynka z prądem i już.
      Sezon dopiero się rozpoczął. A do zbierania liści, szyszek czy patyków możecie zatrudnić Elizkę :) jeśli macie co zbierać. U Nas też było na początku ciężko,ale nikt nie przesadzał z urządzaniem jej. Stopniowo były zbierane worki liści czy szyszek i zapełniane nierówności w terenie, wynoszenie do lasu badyli, palenie małych ognisk na drodze z patyczków (w lesie jest zakaz :) ), wycinanie drzew liściastych, żeby nie zbierać liści do roku itd... Na to jest czas. Cieszcie się póki co,że macie grunt - swój kawałek Ziemi :)

      Usuń