piątek, 26 kwietnia 2013

Lekarze skąd wy się bierzecie?

Dzisiejsza wizyta u dermatologa przebiegła dość szybko. Weszłam do gabinetu. Pani dr pytał:
-Główka czy rozbieramy?
-Rozbieramy.
Rozłożyła ten śmieszny ogromny papier toaletowy umieszczony na rolce przy łóżku (jak przy USG), położyłam Kubusia, rozpięłam rampersa, pani dr pochyliła się nad nim i powiedziała:
-Ubieramy
Hmm... szybkie to badanie. No cóż. Dostałam kartkę z wykazem tego czego nie mogę jeść. Kartka malutka, ale pogrupowana żywność jest na niej dość ogólnie w niektórych przypadkach. Jednym słowem powinnam jeszcze odrzucić banany i kurczaczka (bo jajka uczulają). No cóż. Najlepiej, żebym w ogóle nic nie jadła. Niech kości mi się połamią i zbierajcie mnie. A skąd ma być pokarm bogaty w witaminki i inne aminokwasy? Tak wiem. Synek wyje je ze mnie :) No więc jem. Marchewki. Jabłka. Tak, kurczaka też jem. Banany też. Pieczywo ryżowe. I woda oczywiście. A później co? Mam nowe produkty wprowadzać po kolei z obserwacją ok 10-cio dniową po każdym smakołyku (bo tak już zaczynam nazywać jedzonko, którego nie mogę)? Dzisiaj na obiad były naleśniki z serkiem waniliowym. Mniam. A ja zajadałam króliczka w marchewce. Oczywiście wszystko gotowane :)
Od lekarza wyszłam lekko podirytowana. Myślałam,że się przewietrzę i wiatr wywieje moje myśli z głowy, a tu skwar ;/ Poszliśmy do dziewczyn do pracy i oczywiście jak się ciotki zleciały to rzeczywiście jak zlot czarownic hahaha a tiu tiu tiu itd :) Pogadać za bardzo nie było jak, ale to sobie odbijemy innym razem :)
Później spacer w parku. Oczywiście karmienie na ławeczce :) Kiedyś myślałam, że chyba będę się krępowała tak wyjąć pierś (zabrzmiało to tak jakbym ją wyciągała z torby :) ), a tu kurcze mam wszystkich w d*** i już. Najważniejsze, żeby moje Kochanie było najedzone, a reszta mnie nie interesuje :)

7 komentarzy:

  1. O tak, lekarze są obłędni, lepiej się do tego przyzwyczaić Kochana :) To nie Leśna Góra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Martuś ja rzadko do lekarza chodziłam. Przeziębienia? ehh... może raz na 2 lata katar i wkurzało mnie, że ja muszę pracować, a inni na zwolnieniach. Ale teraz widzę ile mnie ominęło hahaha

      Usuń
    2. To może jednak się ciesz, że Cię ominęło, bo to wątpliwe atrakcje :)

      Usuń
  2. Martuni odpowiem na Twój komentarz u siebie, myślę że dziś dam radę. Trzymaj się Kochana i miłego weekendu Wam życzę. A u nas niestety jak zwykle na weekend brzydka pogoda. To jakaś klątwa chyba nad tym Szczecinem wisi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zazdroszczę.Martuś tak blisko morza... ehhh... a ja KOCHAM morze!! :)

      Usuń
  3. A ja odkąd nie mogę się opalać, wolę góry... Ale fakt, mamy bliziutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w górach tez jest słońce i też można się opalać? Ja nie z tych, które lubią leżeć plackiem na plaży i smażyć się. Uwielbiam zaliczać kolejne latarnie morskie haha, szanty i przestrzeń morską. Nas morze mogę jeździć o każdej porze roku :)

      Usuń