wtorek, 16 kwietnia 2013

Lekarze i brak badań nad lekami

By uzyskać opinię dotyczącą karmienia przy zastrzykach Fragmin trzeba morderczo się namęczyć. Przeczytałam chyba wszystko w internecie na ten temat, tak samo jak i moi rodzice. Pisaliśmy maile do różnych lekarzy, ja tak samo pisałam do różnych osób prowadzących blogi, strony medyczne itd., do farmaceutów, neonatologów, pediatrów, naczyniowców i gdzie tylko można. Mama dodzwoniła się do wojewódzkiego czy krajowego konsultanta ds. neonatologii, ja znowu do międzynarodowego konsultanta ds laktacji, która powiedziała, że jeśli naczynioweiec zmieni mi heparynę drobnocząsteczkową (która była w zastrzykach) na heparynę niefrakcjonowaną to mogę karmić. Mój naczyniowiec na to,że jeśli mamy zmienić heparynę to musi położyć mnie do szpitala,bo ta jest tylko do użytku szpitalnego i tak w kółko. Każdy opowiadał się po jednej ze stron. Czyli ZA lub PRZECIW. Których było więcej? hmmm.. Raczej tych ZA karmieniem piersią. W końcu mama zadzwoniła do dr która opiekowała się mną i bratem jak się urodziliśmy i ona również była ZA, skonsultowała się również z koleżanką prof z Warszawy i ona również potwierdziła, że mogę karmić. W czym problem? Dziecko może mieć problemy z krzepliwością krwi - tak twierdzą Ci, którzy są przeciw. Z drugiej strony heparyna nie przenika do mleka natury, choć podobno jednak w tak minimalnych ilościach, że dziecku nie zaszkodzi. Amerykanie twierdzą, że można karmić, Polacy, że nie. Lekarze nie chcą brać odpowiedzialności. Boją się. I tak było przez ponad 2 tygodnie... ja siągałam mleko i wylewałam, a Synuś zajadał butle. Z moimi nogami nie mogłam dźwigać, stać i siedzieć. Powinnam jeśli już to leżeć, ale ile można albo  chodzić. No po domu nie można bez przerwy chodzić. Mama wstawała ze mną do malucha jak w nocy płakał i go karmiła. A ja ściągałam mleko i wylewałam. Nie chcę nawet myśleć ile litrów mleka wylałam w rurę tylko dlatego, że niekompetentni lekarze nie potrafili się zdecydować.

2 komentarze:

  1. Niewiedza jest najgorsza,zwłaszcza że w żaden sposób nie chce się zaszkodzić Maluszkowi. A już jak lekarze nie mogą się zdecydować to prawdziwy "kosmos". No i na czym w końcu stanęło? Karmiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na szczęście zdecydowałam się na karmienie. Potrzebowałam bliskości Synka również z prywatnych powódek (ale szkoda słów na negatywy:)). Odważyłam się i karmię do tej pory, czyli już 4 miesiąc :) A lekarzom powinniśmy wierzyć... tylko jak skoro każdy ma inne zdanie?

      Usuń