poniedziałek, 29 kwietnia 2013

30. Co za ludzie...

Pojechałam dzisiaj po maść robioną dla Kubusia na tą wysypkę, bo za pasem długi weekend i nie chciałabym, żeby się skończyła... choć mam wykupione jeszcze dwie inne,ale nie chcę wprowadzać maści sterydowej skoro nie ma takiej potrzeby. Już brzuszek wygląda coraz ładniej więc nie widzę sensu, żeby bardziej Go faszerować. W aptece okazało się, że na maść muszę mieć receptę. Więc poszłam na zakupy do pobliskiego TESCO i wróciłam do domu z zakupami, żeby sprawdzić czy Kubuś pozostawiony wtedy pod opieką babci i dziadziusia nadal lula czy już jego 15 minutowa drzemka dobiegła końca. Jednym słowem chciałam się upewnić ile mam jeszcze czasu, bo przede mną jeszcze wizyta u lekarza-pediatry i znowu apteka. Okazało się, że dziadziuś już z Nim rozmawiał, śpiewał i bawił się :) Wsiadłam w samochód i pędzikiem do przychodni :) 
W przychodni zastałam jakąś rozwrzeszczaną pannę (wiek ok 25 lat). Krzyczała na Panią w rejestracji. A jaki był problem? Popsuty komputer. Pani pracująca w rejestracji poprosiła pannę, żeby wypełniła  druczek, bo inaczej nie mogła wyciągnąć karty. I ogromna wrzawa z tego błahego powodu. Nie wiem czy jest to kwestia wychowania, relacji w rodzinie, zamieszkania, wykształcenia...? Ostatecznie Pani wypełniła druczek za pannę, a ja poprosiłam o druczek do wypełnienia, bo w końcu potrafię pisać :)
U pediatry siedziałam dość długo. Bardzo sympatyczna. Pierwszy raz u niej byłam, bo póki co odwiedzaliśmy z Kubusiem zdrową stronę na szczepienia. Wypytałam ją o wszystko. Szczepionki - szczepić na pneumokoki i meningokoki, karmić na pewno do 6 miesiąca życia. Powiedziałam, że mój tata wyczytał gdzieś, że wpływ na dzieci karmione piersią powyżej roku nie jest już tak korzystny jakbyśmy się tego spodziewali, a pediatra powiedziała, że po roku po prostu ciężej odzwyczaić malucha od piersi, ale niekorzystnego wpływu nie odnotowano :) Dostałam receptę na maść i skierowanie do poradni alergologicznej, żeby wybadać na co uczulenie, ale nie wiem czy jest sens zapisywania się do szpitala, bo u takich maluchów nie pobierają niczego, żeby zdiagnozować, a poza tym jest już o niebo lepiej z wysypką :) Wyszłam w końcu. Wcześniej zaparkowałam tak, że myślałam, że nie wyjadę, a raczej wyjadę, ale skoszę lusterko samochodu, który stał za mną :D Było tak ciasno, że szkoda gadać ;/ Dałam radę. Pojechałam do apteki, a pani mi mówi, ze będzie po majówce. Ręce załamałam. Kubuś pewnie głodny, nie ma mleka zastępczego, bo normalne ma białko, a innego póki co nie mamy - pediatra mówiła,że receptę na mleko może wypisać jak będzie zdiagnozowana alergia i zalecenia odnośnie leczenia. Więc podałam nr telefonu i poprosiłam, żeby zadzwoniła jeśli tylko będzie wcześniej. Nie po to jeździłam w te i z powrotem.
W końcu patrzę na przeciwko apteki salon mojej telefonii komórkowej, a ja ma problemy z konfiguracją mms'ów i może mi pomogą. Doszłam do wniosku,że jeśli uda mi się pojechać nad morze z rodzicami to będę wysyłała zdjęcia mojemu KTOSiowi. Konsultant zapytał czy mam włączony internet. Pomyślałam, że niby po co skoro w domu mam wi-fi i tylko z niego korzystam... Dlaczego mam jeszcze im za to płacić? Zaproponował pakiet internetu. Powiedziałam, że nie potrzebuję żadnych pakietów. Może jeszcze abonament chcieliby mi wcisnąć? :/ Wróciłam do domu, kombinowałam, nawet z KTOSiem staraliśmy się rozszyfrować Nasze telefony i bez rezultatu. W końcu KTOŚ powiedział, ze jednak woli te zdjęcia na maila, bo w mms'ach jest kiepska rozdzielczość :) I w ten oto sposób nie mogę odbierać, ani wysyłać mms'ów :)

2 komentarze:

  1. Czyli jednym słowem- dzień wariata :) I tak niestety bywa. Dobrze, że masz z kim zostawić Synka. A jak Wasze plany na majówkę? Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majówka na działce jeśli tylko pogoda dopisze :) A u Was jak? Czyżby porządeczki na własnym terenie? :)

      Usuń