niedziela, 30 czerwca 2013
73.
sobota, 29 czerwca 2013
72. Skurwysyny
71. :(
KTOS dojechal na miejsce mniej wiecej o 23:30. Pewnie teraz siedza z chlopakami i pija piwo... A chlopaki to zgraja z Polski,bo razem graja w gre komputerowa w weekendy wiec pierwszy raz sie zobacza z wiekszoscia. Pisze do KTOSia w miare mile i bez zlosci smsy,bo jak pisalam w zlosci to bylo mu przykro. A tego nie chce. Chce,zebym byla w Jego oczach ta,ktora sie kocha i mozna jej o wszystkim powiedziec... Ale jakim kosztem? Pamietam jego wypad na weekend na deske w lutym. Odchorowalam to masakrycznie. Ja naprawde boje sie popasc w depresje. Przesadzam? Uwierzcie mi,ze nie. Tego co czuje nie da sie opisac. Rozrywa mnie od srodka. Jestem zla na cale swoje zycie. Jest mi ogromnie przykro,ze kumple sa tacy wazni. Wiem,ze nie raz mu to wypomne. Wiem,ze to jak ja sie czuje to moja sprawa. Mialam mu powiedziec,zeby nue jechal? Co z tego,ze mi to nie pasuje. Przeplacze caly weekend i bedzie po problemie. Znowu rodzina bedzie pytala mnie jutro na dzialce pytala dlaczego jestem smutna. A ja mam cicha nadzieje,ze przyjedzie na chwilke do mnie...bo jest ode mnie az o 62,5 km. Ciekawe czy na to wpadnie. A teraz zmykam ryczec w poduszke i dalej udawac,ze wszystko jest cudownie... Czym ja sobie na to zasluzylam? :(
A wiecie co jest najgorsze? Kiedy ja sie tak strasznie denerwuje to telepie mna jak podczad bardzo wysokiej goraczki. A te delirki nie sa niczym przyjemnym. Czy ja kazdy Jego wypad musze tak odchorowac? :( Ja chyba jakis ewenement jestem.
70. Weselnie z KTOSiem
piątek, 28 czerwca 2013
69. Ślubnie z KTOSiem
68. Chwila na bieżąco...
67. Mycie ząbków - jak, czym, kiedy?
czwartek, 27 czerwca 2013
66.Wyczekiwany powrot
Dzien ciagnal sie bez konca. 21czerwca (urodzinki mojego KTOSia) wracalismy w masakryczny upal z Kubusiem,ktory tez mial dosyc. Dawal sie we znaki placzem i krzykiem. Do tego skaza bialkowa rowniez sie odezwala wiec byl troszke rozdrazniony. Ciagle w tej samej pozycji w nosidelku...ile mozna? My tez zatrzymywalismy sie co kawalek,zeby Go wyprostowac,zmienic pozycje, przewinac, nakarmic i w droge. Bylo wiadome,ze zaraz zasnie :) W miedzy czasie moj KTOS tez do Nas jechal :) Wyjechal dosc pozno,bo po 17:00,ale i tydzien mial ciezki,bo wylecialy mu dwa dni z tygodnia,ktire spedzil w Gnieznie na kupowaniu samochodu :) (Kochanie - Alfa cudna :*) Do domku dotarlismy chyba ok 20:00. Wykapalismy Kubusia i najchetniej polozylabym sie spac,ale... Dostalam dodatkowych sil,bo wiedzialam,ze mam jeszcze na co czekac. A raczej na kogo ;)
W koncu doczekalam sie. Moj KTOS przyjechal po 22:00. Tyle czasu sie nie widzielismy,a wtulajac sie w Niego znowu czulam,ze pasujemu do siebie jak ulal. Wtulalismy sie tworzac jednosc. Nic sie nie zmieniamy. Nadal sie kochamy :) Kubus oczywiscie jeszcze nie spal. Tez na Niego czekal :) KTOS nachylil sie nad lozeczkiem i mowil do Kubusia...a Kubus patrzyl na Niego i zastanawial sie pewnie kto to :P. Powiedzialam KTOSiowi,ze jak bedzie tak rzadko przyjezdzal to tak bedzie :P Kiedy Kubys zasnal,mielismy chwilke dla siebie... Wiec niby co moglismy robic? Przytulalilismy sie, rozmawialusmy,calowalismy sie i jednym slowem siedzielismy przy sobie. Cuuudownie.
środa, 26 czerwca 2013
64. Wróciliśmy...
Wypad nad morze oczywiscie sie udal. W podrozy w strone nad morze Kubus spisal sie cudownie. Wracajac pogoda nie dopisala Nam juz tak bardzo, bo upaly ok 30st. to nic milego wiec troszke sie wsciekal. Pogoda dopisala...bo jesli padalo to w nocy,a w ciagu dnia slonko rozpieszczalo Nas swoimi promieniami. W ciagu dnia spacery po okolicy,a pozniej (czyli w godz16:00-20:00) na plazy. Odwiedzilismy moje ukochane Swinoujscie, gdzie jak zawsze glowna atrakcja bylo wyplywanie mojego promu w morze :)
Kubus jak zawsze grzeczny. Zasypial wieczoramu bardzo szybko i naprawde dobrze mu sie spalo. Nawet nie bylismy na zachodzie slonca,bo zawsze spal haha Najzabawniejszymi momentami byly chyba chwile przewijania Kubusia z kupki. Pierwsza zdarzyla sie oczywiscie kiedy jedlismy na miescie. Musial biedny zacisnac zabki i poczekac chwilke. Ptzewijanie na lawce w parku, plytkach tarasu restauracji, lawka przy Forcue w Swinoujsciu, skrawek trawy zaliczone. Do tego karmienie piersia w parku, na plazy w namiocie, na plazy, na deptaku rowniez zaliczone.
A Wy kiedy jedziecie gdzies odpoczac na kilka dni? :) Powolu bede nadrabiala zaleglosci w Waszych blogach,bo jestem pewna, ze wiele mnie ominelo ;)