środa, 15 maja 2013

47. Ciut z przeszłości

I znowu chwilka na wylanie swoich myśli :) Bardzo lubię te wieczory kiedy jestem sama z laptopem. W tle gra jeszcze telewizor, żeby lulającego Kubusia nie obudziły odgłosy szykujących się spać dziadków :) Mimo wszystko dość ciężko zebrać myśli, bo i zmęczenie o tej godzinie odgrywa dużą rolę. Mimo 20-sto minutowej drzemki w ciągu dnia i tak powieki same opadają. 
Byłam dzisiaj w pracy u dziewczyn. Ostatnim razem (jakieś 3 tyg temu) było można Kubusia brać na ręce. Wszystkie ciocie tylko się cieszyły, a On odwzajemniał tym samym. Dzisiaj było zupełnie inaczej. Już rozpoznaje obcych. Strzelał podkówki i chwilkę płakał. Czy to dobrze? Może zabrzmi to egoistycznie, ale dla mnie póki co dobrze. Dlaczego?... Myślę tutaj o czekającej mnie sprawie o prawa do dziecka. Tzn prawa dawcy. Tego skur*****, który zostawił Nas w 3 miesiącu ciąży. Przysięgłam sobie, że Kubuś nie będzie taki jak on i dlatego ciągle i na każdym kroku powtarzam i będę, ze wychowam Go na takiego, który ma ogromny szacunek do kobiet. Takiego, który nie będzie rzucał słów na wiatr. Takiego, który będzie wiedział czego chce. Od siebie. Od innych. Od życia.Pewnie każda mama ma podobne plany względem swojego Skarba :) i na pewno każda stara się wychować najlepiej jak potrafi, a życie weryfikuje całą resztę i różnie to wychodzi...,ale ja taki właśnie ambitny plan obrałam póki co.
Będąc u fryzjerki poruszyłyśmy właśnie temat odebrania praw skur*******. Powiedziała, że może lepiej na początek ograniczyć. A ja mam gdzieś ograniczenie. Co mi to da? Że nie będzie miał wpływu na to gdzie Kubuś chodzi do przedszkola czy lekarza? To jest ograniczenie? Bo ze śmiechu padnę. I tak nie ma nic do gadania. To moje dziecko. Z resztą co go to interesuje? Właśnie pokazuje, że ma wszystko gdzieś. Mówię, że był notowany, ze miał kuratorkę itd.. fryzjerka mówi, ze jak coś to mogę zażądać np. odwiedziny tylko w obecności kuratora itd... Szczerze mówiąc to ja żadnych odwiedzin nie chcę. Podjął już decyzję. I w końcu powiedziała, że mogę mieć np. opinię psychologa. Czyli to jak Kubuś na dawcę reaguje. A ponieważ jest mu obcy to sprawa jest jasna. Chciałabym, żeby w sądzie było to takie proste. Eh.. pogmatwane to wszystko. Spieprzył mi wszystko.
Ale gdyby nie to... Nie poznałabym mojego KTOSia :) KTOŚ jest taki kochany mimo, ze daleko. Ma cechy zarówno dawcy: kochany, troskliwy i uwielbia się przytulać (Tak. Dawca też taki był.... teraz wiem, że jak czegoś chciał albo udawał) i cechy jeszcze męża: odpowiedzialny i zaradny (Tak. Mąż - wstępujący w fazę alkoholizmu, śmierdzący leń, z zaczątkami przemocy. A jego zaradność była widoczna jedynie na płaszczyznach kiedy ktoś mu pomagał. Chyba stwarzał tylko takie wrażenie). 
Pierwszy raz o tym piszę, bo blog miał być tylko o pięknych chwilach...,ale wtedy nie mogłabym pisać codziennie :P Niestety zawsze trafiałam na nieodpowiednich facetów: jeden zabrał mi kasę, następny po więzieniu, kolejny zajęty - dziewczyna w ciąży, później tacy, którzy mieli swoje pasje a dla mnie skrawki i tak już okrojonego czasu...można by wymieniać, ale po co. Nie będę się nad sobą użalała, bo to nie w moim stylu. Zawsze miałam w sobie takie pokłady siły, że nie wiedziałam skąd to się bierze. Teraz też dam radę. Damy radę razem. Razem z Kubusiem. Razem z moim KTOSiem.

Dobranoc,
Marta

9 komentarzy:

  1. A dawca się podpisał w ogóle pod aktem urodzenia? To i tak wspaniałomyślne z jego strony, bo nasz od 19 miesięcy się do tego zabiera... :/ Żadnego ograniczania...potem będziesz latać za nim chcąc np pojechać z Synkiem za granicę na wczasy. I błagać, żeby poszedł z Tobą do urzędu wyrobić dziecku paszport. Pozbawienie praw, to w takiej sytuacji najsensowniejsze wyjście. Już się trochę oczytałam w temacie niestety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś u mnie to nie jest takie łatwe. Niestety mam jeszcze męża, który nie chce mi dać rozwodu więc wg Naszego prawa Synek jest jeszcze męża. I teraz ten musi złożyć zeznania, że nie jest to jego dziecko i dopiero dawca może Go uznać. I może dopiero wtedy dostanę rozwód, który ciągnie się już ponad rok ;/
      Ale wiesz co... Powiem Ci szczerze, że wolałabym, żeby Kubuś miał w akcie wpisane NN, żeby dawca Go nie uznawał. Nie chcę, żeby miał jakiekolwiek prawa do Niego. Nawet nie chcę tych alimentów ani zwrotu kasy za okres ciąży czy wyprawkę. Sprawę założyłam tylko dlatego, żeby być na czysto z jeszcze mężem i żeby w przyszłości dawca mi nie założył sprawy. Wtedy to ja mogłabym być w gorszej sytuacji.
      Też uważam, że chcę mieć prawa do dziecka na wyłączność. Mój prawnik mówi, że ostatnio są nagłośnione prawa ojców..., ze walczą o nie itd. Więc może tak gładko nie pójdzie. Ale ja potrzebuję prawnika, który wierzy w to, ze będę miała wyłączne prawa do Kubusia i który będzie o to walczył. I tak mu powiem. Póki co prowadzi moją sprawę rozwodową więc czekamy na terminy. 21 maja mój jeszcze mąż ma składać zeznania w swoim miejscu zamieszkania (na szczęście 400 km ode mnie :)) i dalej czekamy na rozwój akcji :)

      Usuń
  2. Popieprzone to nasze prawo!!!! Ja też bym nie ograniczała, tylko pozbawiła całkowicie. Wypiął się na Was to do widzenia. Swoją drogą-co za gnoje z tych niektórych facetów. Zero odpowiedzialności.
    Martuś! Pewnie, że nie chcesz zachowywać tych złych chwil, ale życie niestety nie składa się tylko z tych dobrych. A jak widzisz czasami podzielić się z innymi mamami swoimi przeżyciami i problemami jest dużo lepiej bo i raźniej i ktoś coś podpowie... Trzymajcie się Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh.. Przez ostatni czas naczytałam się różnych naszych kodeksów i ustaw, ze głowa puchnie na niektóre przepisy. Koszmar. Już w planach mam tyle, że go udupie na amen... Najgorsze jest to, że on zawsze mówił, ze dziecko chce tylko mnie nie chce. Jego mama do mnie dzwoniła raz w miesiącu (ostatnio w marcu haha) i pytała o swojego wnuczka. Jak to słyszałam to tylko nóż w kieszeni mi się otwierał. Myślałam, ze wyjdę przez ten tel i im języki poucinam za te brednie. Oni myślą, ze już są babciami, dziadkami i tatusiami, bo dawca się spuścił. Ale wyszukanego języka używam hahaha
      Podczas ostatniej rozmowy z mamą dawcy.. tamta powiedziała, ze jak będzie ciepło to będą chcieli Kubusia zobaczyć. Powiedziałam jej tylko "bez komentarza" a swoje myślałam. Ona powiedziała, żebym postawiła się w jej sytuacji, a ja, żeby postawiła się w mojej. Rozmowa była dość kulturalna choć mało mówiłam albo półsłówkami więc zrozumiała, ze jej telefony nie są mile widziane. A rozmowy były kulturalne tylko dlatego, że czekam na rozstrzygnięcie spraw sądowych. Później będę już po nich jeździła :D Z największą satysfakcją. A teraz muszę się hamować, żeby nie mieli haka w sądzie.

      Usuń
  3. No ogólnie trudna sytuacja. A Tatuś po chuju zajebisty, za przeproszeniem, Dziecko chce, tylko Ciebie nie chce. No hit po prostu. Mam koleżankę w podobnej sytuacji, też pozbawiała (i dalej sprawy trwają) męża praw... Koszmar naszego sądownictwa, więc życzę Ci głównie siły, cierpliwości i naprawdę dobrego adwokata, takiego bez skrupułów... Lekko nie będzie, ale musisz dać radę a na razie bardzo dobrze, że nie dajesz im żadnych powodów i argumentów. A potem... potem to już możesz wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę dać radę dla Kubusia. A chuj zjebany niech sobie pomarzy :)
      Każdy inny będzie o wiele lepszy dla Kubusia niż on, bo Go nie zostawi. Z resztą tatusiem jest ten, który wychowuje a nie robi :)

      Usuń
  4. Dokładnie tak,ehh szkoda słów na tego bydlaka,a masz już jakiś termin rozprawy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 maja mój jeszcze mąż ma złożyć zeznania, a później czekam na termin już właściwej rozprawy (tzn. o zaprzeczenie ojcostwa), bo do rozwodu to jeszcze troszkę ;/

      Usuń
  5. No tak, to się wszystko mocno rozciąga u nas w czasie... A szkoda, bo dobrze by było mieć to raz, dwa z głowy, żeby nie siedzieć w tym bagnie za długo!

    OdpowiedzUsuń